Lubicie stokrotki? Ja uwielbiam te drobne, ale wytrzymałe mieszkanki trawników. Są tak „pospolite”, że przestajemy je zauważać, a szkoda bo poza tym że są śliczne mają również bogate wnętrze. Czy wiecie, że ich listki przykładane na rankę czy miejsce ugryzione przez owada działają podobnie jak liście babki i że są w całości jadalne? W kwiatach stokrotki znajdują się garbniki, gorycze, flawonoidy, olejek eteryczny, śluzy oraz kwasy organiczne. W młodych listkach zaś, witamina C i sole mineralne. Te niepozorne kwiatki działają wykrztuśnie, ściągająco i przeciwzapalnie przynosząc ulgę podczas przeziębienia, kaszlu i kataru. Poprawiają działanie wątroby, pomagają przy problemach z układem moczowym, są skutecznym środkiem na biegunki. Jak już wspomniałam, przyśpieszają gojenie się ran, wyprysków czy trądziku. Ponadto stokrotka likwiduje przebarwienia skóry (zwłaszcza olejek z kwiatów), zmniejsza obrzęki, łagodzi ból po stłuczeniach, przyśpiesza wchłanianie się krwiaków. Można więc pić napar ze stokrotek, który reguluje ciśnienie krwi, działa moczopędnie, poprawia przeminę materii, działa odtruwająco, lub dodawać go do kąpieli by wzmocnił skórę i wyrównał jej koloryt. Ale śmiało można też dodawać stokrotki do zup, warzyw i owoców (mają lekko miętowy smak). Syrop stokrotkowy robi się podobnie jak syrop z kwiatów czarnego bzu: około pół kg stokrotek zalewa się 3 szklankami wrzątku. Kroimy w plastry 2 cytryny, dodajemy i odstawiamy na 2 dni. Odcedzamy, dodajemy pół kg cukru. Gotujemy aż zgęstnieje i przelewamy do wyparzonych słoiczków. Smacznego